Dzisiejszy dzień był dość dziwny...
Zaczęło się pysznie choć niestety grzesznie. Nie sprawdziłam wczoraj i okazało się rano, że skończył się jogurt naturalny i inne składniki potrzebne do jakiegokolwiek dietetycznego śniadania :( padał deszcz, więc nie chciało mi się iść do sklepu i otworzyłam śledzie w śmietanie, które miały być na sylwestra... Uwielbiam je! :)
Na przedobiednią przekąskę wypiłam sobie pyszną kawusię :) Oprócz kardamonu i cynamonu dodałam jeszcze odrobinę imbiru... No cudo! Polecam koniecznie, ten zapach i smak mmmm :) Ale tak jak już wspominałam wszystkiego po szczypcie, bo inaczej trzeba będzie to przecedzić żeby się nie najeść tych przypraw i nie stracić przyjemności z picia kawy ;)
Obiad dziś dość zabawny :D Dlaczego? Bo jak przeczytałam o zupie krem z marchewki to poczułam się jak dzidziuś :D
Ale nie powiem, zupa całkiem smaczna jak się ją przyprawi :)
Podwieczorku dziś brak, bo nie miałam na nic ochoty, a kolacja... Znowu się zezłościłam :( (tak wiem, jestem strasznie wybuchowa, ale strasznie nie lubię jak mi coś nie wychodzi, a przecież placki ziemniaczane i zwykłe racuchy umiem smażyć...)
Niestety nie polubiliśmy się z otrębami i postanowiłam, że zostaną w moim jadłospisie, ale na pewno nie w połączeniu z patelnią... Poszukam sobie omletów, racuchów itp. w dietetycznej wersji, ale na pewno nie na samych otrębach (chyba, że ktoś mnie nauczy jak należy się z nimi obchodzić ;))
A o to co mi przyszło zjeść na kolację...
Pozdrawiam cieplutko,
Agusiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz