Śniadanie:
Na drugie śniadanie wypiłam szklankę soku pomidorowego, którego nigdy nie lubiłam, ale cóż... Jak trzeba to trzeba, bynajmniej będzie zdrowo :)
Obiad... Ahh tak obiad. Popołudniowe posiłki zmieniły swoją kolejność i godzinę, bo wróciłam do domu tuż przed 15.00 i okazało się, że nie mam w domu marchewki, a była mi potrzebna do obiadu, więc niewiele myśląc zjadłam kabanosa z musztardą w ramach "drugiej przekąski", żeby było szybko i w miarę sycąco, a później pobiegłam do sklepu.
Na obiad zrobiłam dziś zupę krem z pora wg tego przepisu KLIK
Nigdy wcześniej nawet nie brałam pod uwagę takich zup, bo wydawały mi się mało treściwe, a jednak dziś przekonałam się, że nie było się czego bać :D
Krok po kroku w mojej kuchni:
Najpierw dusimy pora na maśle.
W towarzystwie pora powinna się znaleźć cebula, ale niestety gapa ze mnie, więc podsmażyłam ją później osobno.
W garnku gotujemy litr wody (u mnie niecały), dodajemy kostkę rosołową, marchewkę i ziemniaki. Gotujemy do miękkości.
Pod koniec dodajemy pora i gotujemy jeszcze chwilkę. Na tym etapie dodałam również garstkę pietruszki mrożonej. Aha! i dodałam też kilka kropel maggi, bo jak dla mnie było mało słone...
Blender idzie w ruch i tak wygląda efekt końcowy :) dodałam kilka łyżeczek jogurtu naturalnego, doprawiłam niewielką ilością pieprzu i chili. Udekorowałam pietruszką.
I jak? Pysznie! A oto dowód :D
Nawet w miarę sycąca ta zupa, więc postanowiłam nie jeść już kolacji, ale planuję dziś wieczór filmowy, więc zobaczymy jak to wyjdzie...
Pozdrawiam cieplutko,
Agusiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz