sobota, 8 grudnia 2012

Po czwartym dniu czuję się lepiej.


Mój dzisiejszy jadłospis wyglądał tak...
Najpierw pyszne śniadanko :)


Drugie śniadanko wbrew pozorom było w miarę sycące...


A to mój obiad. Przełożyłam do pudełka, bo planowałam być dłużej na mieście, ale na szczęście zdążyłam wrócić do domu na czas, bo było tak potwornie ostre, że nawet popijanie wodą nie pomogło... Wiem, że to w końcu dieta z "chili" w nazwie, ale bez przesadyzmu :D To danie mnie pokonało i trochę zostawiłam, bo nie dałam już rady się dłużej katować :D


Dzisiejszym podwieczorkiem była kawa w McDonald's - wiem, nie ma tego w jadłospisie, ale lepsze to niż cheesburger na diecie ;)

A na koniec przepyszna kolacja :) - gdyby ktoś mnie zapytał kilka dni wcześniej czy najem się taką małą porcją to z pewnością odpowiedziałabym, że nie... Podczas przygotowywania nadal tak myślałam, ale jak przyszło do jedzenia to bardzo szybko zmieniłam zdanie :) i bardzo się z tego cieszę! 
Mam nadzieje, że uda mi się zmienić pewne nawyki żywieniowe na stałe, bo wydaje mi się, że moim największym błędem było zapychanie się chlebem... Od dawna myślałam jak sobie urozmaicić "kanapkowe" posiłki i nawet znalazłam już jedną stronę internetową z bardzo ciekawymi kombinacjami na różne okazje, o tutaj KLIK

Wiadomo, że takie kolorowe kanapki są smaczniejsze, zdrowsze i przyjemniej się je je :) a u mnie najczęściej była albo tylko szynka, albo tylko pomidor, albo tylko ser...  Bo tak szybciej, prościej i wygodniej. 


A jeśli chodzi o moje samopoczucie to wydaje mi się, że mój żołądek zaczyna się już powolutku przyzwyczajać i nie jestem już taka głodna jak pierwszego dnia :)

Pamiętam jak pani na biologii kiedyś wspominała, że żołądek jest wielkości dwóch złączonych pięści i powinniśmy jeść posiłki mniej więcej tego samego rozmiaru. Uważam, że to sensowne, więc oby mój żołądek to polubił :D


Pozdrawiam cieplutko,
Agusiak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz